Forum  Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Bog dla mlodego czlowieka, ktory jeszcze go nie zna
Idź do strony 1, 2, 3, 4  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Stare
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
kacperkepa




Dołączył: 30 Sie 2008
Posty: 40
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: brodnica

PostWysłany: Śro 8:02, 10 Wrz 2008    Temat postu: Bog dla mlodego czlowieka, ktory jeszcze go nie zna

Kiedy bede starszy, mam nadzieje, ze o tym nie zapomne. Chce spisac chociaz czesc moich przemyslen sprzed paru miesiecy, kiedy jeszcze nie znalem Boga i nie zylem z nim blisko. Mam zamiar przyblizyc tok myslowy nastolatka, ktory z kosciolem nie ma w zasadzie nic wspolnego. Poki jeszcze jestem w momencie, kiedy przemiana dokonala sie calkiem niedawno, jestem swiezym wyznawca Jezusa i dobrze pamietam, jak to bylo, choc powoli te mysli zaczynaja uciekac. Ta pamiec jest wazna dla chrzescijan pragnacych dzielic sie swoja wiara z mlodymi i zarazac ich miloscia do Chrystusa. Bede pisal czesto w pierwszej osobie, poniewaz te wytyczne, ktore przytocze, byly prawdziwe w moim przypadku, nalezy jednak pamietac, ze chcac przekazac mlodym milosc Boga, nie mozna ich zamykac w jednym slowie - "mlodziez". Kazdy z nas byl, jest i bedzie inny. Nie wolno nam dac sie zwiesc stereotypom.

Przede wszystkim potrzebowalem wspolnoty, jakiejs przynaleznosci i poczucia wiezi z innymi osobami. Niestety nie przejawialo sie to w checi wstapienia do wspolnoty parafialnej. Dla kogos, kto nie chodzi do kosciola, wspolnota parafialna jest czyms dziwnym. Zadawalem sobie pytania "co oni w ogole robia, co maja na celu?", "po co wyrzekaja sie alkoholu, chodzenia na imprezy?", "jak mozna chodzic do kosciola czesciej niz tylko w niedziele?", "jak nawet mozna chodzic do kosciola w niedziele, nie opuszczajac Mszy swietej co jakis czas?", "po co to wszystko, czy oni dobrze bawia sie spiewajac piosenki o Bogu i tanczac?", "dlaczego to wszystko wyglada tak dziecinnie?". Wspolnotowicze wydawali mi sie conajmniej smieszni, zdawalo sie, ze powinno im to wszystko co robia, sprawiac jakas trudnosc, ze wyrzeczenia powinny kosztowac ich duzo, kiedy przeciez tak naprawde, patrzac z drugiej strony, wiem, ze oddawanie Bogu ofiary i walka z grzechem dla Niego, to sama przyjemnosc.

Kiedy ktos mowil mi "idz do kosciola", puszczalem to mimo uszu. Msza Swieta jest dla nastolatka nudna, w gruncie rzeczy, nawet jesli stara sie myslec o tym, czego slucha i odniesc te slowa do siebie, sadzi, ze rozumie, o czym jest mowa i nie przyjmuje tego co slyszy do wiadomosci, bo po prostu logicznie sie z tym nie zgadza. Nie patrzy przeciez oczami wiary, ale logiki, co gorsza, czesto z uprzedzeniem do Kosciola i Mszy. Mlody czlowiek nie zdaje sobie sprawy, ze na Mszy przychodzi do niego zywy Chrystus. Mimo tego, ze mowi sie o tym, czym jest Msza - nie ma pojecia, dlaczego ludzie az w taki sposob celebruja przyjecie Najswietszego Sakramentu. Nie rozumialem tego sam, wszystko zdawalo sie caly czas takie samo, wypowiadanie formulek znanych na pamiec, spiewanie tych samych piesni. Nuda, nuda, nuda. Ksiadz na kazaniu probuje nam cos przekazac, nawet jesli kazanie jest ciekawe, sluchalem, ale po chwili moje mysli bezwiednie uciekaly ku innym rejonom zycia bynajmniej nie zwiazanych z Bogiem. Wystac, przeczekac. O, juz przyjmuja Komunie, zaraz bedzie koniec i moge isc do domu. Jedynym zjawiskiem, jakie zawsze zastanawialo mnie, to to, ze po spowiedzi (przymusowej - na wielkanoc) czulem sie dziwnie lekko. Nie moglem tego pojac, nie rozumiejac, ze to wlasnie Chrystus odpuscil mi grzechy i wymazal moja wine. To uczucie jednak szybko mija - nachodza mysli, ze kaplan wciaz mowi to samo. O Milosierdziu Bozym, o Lasce, o milosci Chrystusa. O zbawieniu, o odnalezieniu drogi do Boga. W zasadzie wszystko to wydaje sie takie banalne, ciagle te same napomnienia, nic nowego. I po co ci wszyscy ludzie chodza do kosciola i przyjmuja co niedziele Eucharystie. Nie dochodzilo do mnie, ze to sam Jezus przez rece kaplana dokonuje cudu na oltarzu. Ze tak samo, jak ksiadz wypowiada "jedzcie i pijcie z tego wszyscy", tak dwa tysiace lat temu powiedzial Chrystus, czyniac to samo wsrod apostolow. Ze to ja w kosciele teraz zajmuje miejsce jednego z tych apostolow. "Blogoslawieni, ktorzy zostali wezwani na Jego uczte". I zaprawde, blogoslawieni. Ale ja tego nie rozumialem i pewnie wiekszosc mlodych tez nie rozumie. To nie kaplan stoi za oltarzem - to sam Chrystus. To jest wazne, by dotrzec do mlodych z tym przeslaniem. Jesli kaplan wyraza sie zle, jego kazanie nie przekazuje nic dobrego, to co mowi jest nacechowane wyraznie negatywnie - to nie Chrystus. To sfera ludzka przemawia przez niego. "Kazda istota we wszechswiecie potrafi odroznic dobro od zla". I to prawda, tylko nie potrafimy sobie tego uswiadomic. W glebi duszy wiemy to wszyscy. Ale nie zdawalem sobie sprawy z tego. Jesli ksiadz nie dawal dobrego przykladu, moglo byc to dla mnie jedynie pretekstem do oczerniania Kosciola i kaplanow. "Po co ktos ma posredniczyc w kontakcie miedzy mna a Bogiem, moge przeciez modlic sie sam". Bo bez Kosciola nie przyjmiesz ciala Chrystusa, nie oczyscisz sie z grzechow. Przez dwa tysiace lat w kosciele ksieza kontynuuja dzielo Jezusa, dzielac sie chlebem i winem, na znak jednosci z Bogiem i dazenia do zbawienia. Bog ma taka moc, ze przez dwa tysiace lat trzyma przy sobie taka rzesze ludzi, ze to, co uczynil Chrystus dzieje sie do dzis, nalezy to zrozumiec!

Do mlodego docieraja jedynie proste slowa. Przykro mi, ze to powiem, ale mowienie do niego o Milosierdziu, o dogmatach, o rzeczach, ktore z poczatku wydaja sie dla niego bardzo dziwne, nic nie zdziala. Jemu trzeba czegos wiecej. Najpierw musimy sprawic, by sam przeszedl przemiane i zrozumial swoje bledy. Wciagnijmy go we wspolnote, ale bez nastawania, bez presji. Moze pod pretekstem wyjazdu w ciekawe miejsce, a Msza mialaby byc tylko przy okazji, ale przeciez nie bedzie tak jak zwykle, Msza w innych warunkach, np. na polanie moze przeciez wygladac ciekawie. Wiekszosc z tych rzeczy, ktore podam jako przyklad, mialy miejsce w moim przypadku. Ksiadz Slawek wspaniale radzil sobie z mlodzieza i jego metody moga byc wzorem dla innych.

Dla mlodego Msza i obrzedy koscielne moga wydac sie choc troche ciekawe, jesli beda inne niz zwykle! Przede wszystkim odmiana, cos nowego, spowiedz polowa, spowiedz przez zwykla rozmowe, gdzie kaplan stara sie zrozumiec grzechy, gdzie kaplan stawia sie na miejscu mlodego czlowieka i mowi do niego jak do rowiesnika, nigdy odwrotnie! I tu uklon w strone ksiedza Lukasza. Idealny przyklad spowiednika dla ludzi mlodych.
To nie mlody czlowiek powinien kombinowac, jak kaplana zrozumiec. To kaplan ma obowiazek zrobic wszystko, by trafic do niego. Niech uzyje mlodziezowego jezyka, niech sam poczuje sie nastolatkiem i zrozumie, ze dla tego, kto mu sie spowiada, Kosciol dawno stal sie monotonny i nie wnosi w jego zycie niczego nowego. To bardzo wazna rzecz - odmiana, pokazanie, ze Chrystus moze mowic nie tylko w murach kosciola, ale wszedzie, jesli tylko bedziemy sluchac. Nie namawiaj go do spowiedzi. Jesli uda Ci sie zabrac go na dluzszy wyjazd, rekolekcje. Jesli ma wokol siebie rowiesnikow i nikt nie bedzie mowil mu, co ma czynic, to jesli odetnie sie od rzeczywistosci, pochloniety wycieczkami i zwiedzaniem nowych miejsc, zacznie myslec o Bogu. Wspanialym miejscem sa gory. Swietnym rozwiazaniem jest podzial - jeden dzien trasa w gory, nastepny - katecheza, Pismo Swiete i dyskusja na ciekawe tematy. Najpierw bedzie go pociagac tylko trasa w gory, potem wszystko sie odwroci. Potrzeba jest mu widziec codziennie, jak dookola ludzie przyjmuja Eucharystie, jak kaplan na Mszy niemalze rozmawia z zebranymi, nie wacha sie na kazaniu zadawac pytan i samemu na nie odpowiadac. Potrzebna jest radosc, spiewanie piesni na Mszy. Piesni z gitara, z klaskaniem, z bebnem. Cokolwiek, by zrozumial, ze nie jest skazany na wieczne sluchanie monotonnego zawodzenia organisty! I jesli wszystko bedzie przesycone prawdziwa miloscia do bliznich i Boga i nikt nie bedzie dyktowal mu warunkow, sam zrozumie i poczuje chec uczestniczenia w spowiedzi. I to musi byc szczera rozmowa, w ktorej poczuje sie, jakby rozmawial z rownym sobie. Bedzie sie bal isc do spowiedzi do ksiedza, ktorego zna. Musi sie po spowiedzi rozegrac cos, przez co dowie sie, ze kaplana nie obchodza jego grzechy, ale to, ze przyszedl do spowiedzi z wlasnej woli. Grzechy odpuszczone, a ksiadz usmiecha sie radosnie, cieszac sie, ze Bog zaczyna dzialac w mlodym czlowieku. I zada sobie pytanie "co sie ze mna dzieje, skad ta nieopisana euforia?". Patrzac na wszystkich dookola zrobi mu sie glupio, ze dobrzy znajomi ida do Komunii, a on nie. I pewnie pojdzie takze. Pan bedzie dzialal w nim od tej pory.

Mlodego czlowieka pociaga Pismo Swiete, chociaz o tym nie wie. Pustynia - rozwazanie w samotnosci Pisma, fragmentu, czy psalmu, jest czyms nowym. KIedy zacznie czytac, bedzie to dla niego ekscytujace. Poczuje, ze w tej chwili jest sam na sam z Bogiem. Niech zada Bogu pytanie, oczekuje odpowiedzi. Namowmy go do tego, ale delikatnie. Uwazajmy, by nie byc namolni. Niektore rzeczy musi sam zrozumiec. Jesli odpowiedz pojawi sie przez wydarzenie, bedzie pod wielkim wrazeniem. Ale musi wiedziec, ze Bog odpowiada takze wewnatrz nas, jesli zadajemy pytanie i w lebi duszy czujemy, ze znamy na nie odpowiedz - to mowi Bog.

Wspolnota, to to, czego mlodziez potrzebuje. Trzeba w sprytny sposob ich w to wciagnac, nie zakladajac z gory, ze chodzi o umocnienie wspolnoty parafialnej. Jesli to uslysza, te slowa ich zniecheca. Moze spotkanie z kims ciekawym, czy znanym, wyjscie do kina, wyjazd w piekne lub atrakcyjne miejsce? Na pewno. Ale wystrzegaj sie z poczatku mowienia o parafii, o wspolnocie. Organizacja przedstawien na rekolekcje - to swietny sposob. Kajaki - rowniez. Jest milion sposobow na mlodego. Tak wiec pamietaj, ze sam jestes mlody, ze sam kiedys nie rozumiales Boga. Warto poznac tu metody dzialania Jana Pawla II, ktory przeciez, jak wszyscy wiemy, potrafil zjednoczyc rzesze ludzi bardzo mlodych i zarazac ich wiara w Chrystusa. W naszym przyszlym dzialaniu ogromne znaczenie ma wbrew pozorom wiedza pedagogiczna - jak mowic, by byc sluchanym? Musimy zdawac sobie sprawe z tego, ze to, ze wierzymy w Chrystusa i jestesmy blisko niego dla nas znaczy wiele, ale dla ludzi, ktorzy nie wierza swiadomie (niestety jeszcze niedawno sam sie do takich zaliczalem) nie jestesmy nikim lepszym. Za lepszych nie mozemy sie uwazac, wlasnie dlatego. Opowiadajac o rekolekcjach i naszych przezyciach mowmy o smiesznych i ciekawych wydarzeniach, o wrazeniach z miejsc, jakie zwiedzilismy. Dotykajmy sfery ludzkiej, dostepnej kazdemu czlowiekowi. Jesli od razu rozpoczniemy mowiac o doznaniach duchowych, prawdopodobnie nie zostaniemy odebrani powaznie. Obserwuj mlodych ludzi, dowiedz sie czego potrzebuja, co ich pasjonuje i doloz wszelkich staran, zeby mogli to otrzymac, przy okazji obcujac z Bogiem. W rzeczywistosci przeciez - beda obcowac z Bogiem - a przy okazji - chodzic po gorach Wesoly


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez kacperkepa dnia Śro 8:20, 10 Wrz 2008, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
sliwa51




Dołączył: 29 Sie 2008
Posty: 89
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Cielęta;)

PostWysłany: Śro 14:48, 10 Wrz 2008    Temat postu:

Pomysł jest dobry aczkolwiek widzę kilka małych błędów. Możliwe, że błędy wynikają z tego, że źle Cię zrozumiałem. Myślę, że podstawą do nawrócenia jest wyrażenie zgody na działalność Pana Boga w naszym życiu. Także młody człowiek jadący na rekolekcje powinien wiedzieć o wszystkich formach życia duchowego w jakich będzie uczestniczył: codzienna Msza Św., katechezy, aby później nie zarzucił komuś lub Kościołowi przymusu. I osobiście musimy zawsze pamiętać o swojej tożsamości.
Dobra starczy "czepiania", bo pomysł jest b.dobry. Dodałbym jeszcze do rozmów o Biblii rozmowy o Eucharystii. Trzeba młodemu przybliżyć Mszę Św., aby nie stanowiła dla niego magicznych, często niezrozumiałych rytuałów. Każdy element Liturgii jest świadomy więc rozmawiajmy o niej. W 100% zgadzam się ze stwierdzeniem, że trafiają tylko proste słowa, można mówić o rzeczach wielkich, ale prostymi słowami. Młody człowiek nie jest magistrem teologi.
Pismo Święte tego też trzeba nam(a przynajmniej mi) więcej, rozważajmy je, prowadźmy katechezy na podstawie Pisma i odwołujmy się do


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kacperkepa




Dołączył: 30 Sie 2008
Posty: 40
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: brodnica

PostWysłany: Śro 22:10, 10 Wrz 2008    Temat postu:

chyba Ci urwalo cos

tak, naturalnie, nie mozna zatajac takich faktow, o ktorych mowisz. mam tylko na mysli to, ze zachecajac kogos nie mozemy sie skupiac na sferze duchowej, ale na tej ludzkiej ("bylo super, bylismy w aqua parku, chodzilismy po gorach i miliard innych rzeczy"). mam nadzieje, ze sie rozumiemy Wesoly po prostu bardziej zachecajace jest dla takiej osoby, kiedy opowiadamy o rekolekcjach jak o wspanialej przygodzie, w ktorej mamy okazje zwiedzic i zobaczyc ciekawe miejsca, przy okazji swietnie sie bawiac. jesli wystarczajaco dobrze podejdziemy do tematu, wowczas katechezy i codzienna Msza swieta, ktore moglyby kogos zniechecic, stana sie dla niej "cena, ktora moze warto zaplacic" za wspanialy wyjazd. a jak nam wszystkim wiadomo - okazuje sie pozniej, ze to wlasnie katechezy i codzienna Eucharystia staje sie centrum i najwazniejszym punktem rekolekcji.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kacperkepa




Dołączył: 30 Sie 2008
Posty: 40
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: brodnica

PostWysłany: Śro 22:12, 10 Wrz 2008    Temat postu:

Ciesze sie, ze temat zostal podchwycony. Starajmy sie poszerzac nasza wiedze i doswiadczenie w poszerzaniu wiary w Chrystusa, uzupelniajac sami siebie. Nikomu z pewnoscia nie wyjdzie to na zle.

ps. co do tlumaczenia i przyblizania liturgii zgadzam sie w stu procentach, to samo tyczy sie rozmow i rozwazan w kwestii Pisma.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez kacperkepa dnia Śro 22:14, 10 Wrz 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
gabson




Dołączył: 31 Sie 2008
Posty: 100
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: się biorą dzieci? ;p

PostWysłany: Czw 15:49, 11 Wrz 2008    Temat postu:

nie chcę się czepiać, ale chyba mam trochę inne poglądy. rozumiem, że dla większości bardziej atrakcyjne jest chodzenie po górach czy wyjazd do aquaparku. i chyba nie zgodzę się z tym, żeby nie skupiać się na sferze duchowej. bo moim zdaniem chodzi bardziej o to, żeby pokazać jaką radość może dawać wiara, jaki jest żywy Kościół, jak można modlić się śpiewem, czym jest prawdziwa wspólnota. bo wycieczkę czy to w góry, czy nad morze może zaoferować każdy. a nasza wspólnota daje więcej, przynajmniej mi. no i przeżycia duchowe są dla mnie nieporównywalne z wycieczką czy wyjściem w góry. i właśnie takimi doświadczeniami powinniśmy się dzielić. bo jeżeli ktoś skusi się tylko na świetną zabawę, to może się później rozczarować i zniechęcić i też nie będzie dobrze.
ale to tylko moje zdanie;)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kacperkepa




Dołączył: 30 Sie 2008
Posty: 40
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: brodnica

PostWysłany: Czw 16:11, 11 Wrz 2008    Temat postu:

nie mozna, jak powiedzial juz Pawel, nie uprzedzic go o tym, jak beda wygladac rekolekcje. ale nie ludzmy sie - w dzisiejszym swiecie niewielu jest ludzi, ktorzy pojada, jesli opowiesz im o przezyciach duchowych. ja przynajmniej znam moze dwie takie osoby, nie wiecej. i wiem po sobie, ze dwa miesiace temu sam bym nie posluchal, gdyby ktos probowal mnie namowic w ten sposob. Gabi, wiem, ze dla Ciebie przezycia duchowe sa wazne. dla nas wszystkich sa wazne. ale nie zapominajmy jak to jest, kiedy w Boga sie nie wierzy, lub wierzy, ale nie praktukuje. zadne opowiesci o sferze duchowej wtedy nie przemawiaja. mialas to szczescie, ze chodzilas do kosciola i cos to dla Ciebie znaczylo. ponadto masz swietnych rodzicow, ktorzy przykladaja do tego wage. niestety nie wszyscy maja takie szczescie i ich rodzicow nie obchodzi to, czy ida do kosciola czy nie. jesli nie jest sie wychowanym od poczatku w wierze w Boga, nie czuje sie absolutnie zadnej potrzeby zaspokajania potrzeb duchowych. po prostu to nie ma wtedy znaczenia. staram sie patrzec przez pryzmat wlasnego doswiadczenia i obserwacji znajomych, ktorzy nie uczestnicza w Eucharystii wcale. i wiem, ze do nich nie przemowisz opisujac przezycia duchowe. a tak, niestety, jest chyba z wiekszoscia, choc chcialbym sie mylic.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
gabson




Dołączył: 31 Sie 2008
Posty: 100
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: się biorą dzieci? ;p

PostWysłany: Czw 16:18, 11 Wrz 2008    Temat postu:

no ja rozumiem i wiem, że mam ogromne szczęście, że w taki sposób zostałam wychowana i że mam takich rodziców. chociaż z drugiej strony w pewnym momencie wiara była dla mnie takim przyzwyczajeniem. i ja wiem jacy są młodzi ludzie i że moje świadectwo czy coś w tym stylu do większości nie przemówi. a takie przedstawienie sprawy wygląda mi troche na odsuwanie tych ważniejszych spraw. i może sfera duchowa jest mniej atrakcyjna, ale nawet dla jednej osoby warto, bo liczy się jakość, nie ilośćMruga
ale wiem, że to jest sprawa problemowa. najlepiej połączyć jakoś jedno z drugim i znaleźć coś takiego w duchu i klimacie tych ludzi. rozmawiałam o tym z Prontem i mam nadzieję będziemy coś działaćWesoly


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kacperkepa




Dołączył: 30 Sie 2008
Posty: 40
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: brodnica

PostWysłany: Czw 16:25, 11 Wrz 2008    Temat postu:

a pamietajmy, ze tacy ludzie sa dla nas bardzo wazni, wlasnie tacy, ktorzy sa daleko od Chrystusa.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ZuS




Dołączył: 31 Sie 2008
Posty: 14
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Brodnica

PostWysłany: Czw 16:54, 11 Wrz 2008    Temat postu:

Hmmm... Wydaje mi się, że to wszystko o czym mówicie robił X.Sławek xD Zauważcie, że On wykonywał każdy Wasz podpunkt. Robił to delikatnie i spokojnie, aczkolwiek bardzo efektownie Mruga Dobrze, że skondensowaliście to, czym teraz musimy się zająć bez X. Sławka Mruga Uważam także, że Gabi ma bardzo dużo racji (oczywiście popieram inne wypowiedzi także). Młodym ludziom trzeba pokazywać, że Kościół to nie jest nuda, monotonia i paplanie tego samego, dlatego musimy śpiewać, tańczyć, występować, bo jeśli ktoś zainteresuje się jakąkolwiek dziedziną, w której działamy, to tak jakby połknął spławik. Będzie się coraz bardziej interesował, zacznie chodzić na 10, potem pierwsze spotkania, a wtedy my zaczniemy działać, tak jakby skupiając całą siłę i modlitwę na nim Mruga Musimy pokazać światu naszą radość i szczęście z tego, że jest z nami Chrystus, że On naprawdę zmartwychwstał, że kocha każdego z nas z osobna, że nam przebacza! Trzeba ukazać, że On tylko na nas czeka, że tak jak Ojciec przebacza swojemu dziecku. Musimy pokazać, że Wspólnota to nie jest pierwsze lepsze zgromadzenie, tak jak np. klub sportowy, tylko,że tu są silne więzi emocjonalne, które wzmacnia Bóg, że tu znajdziemy ludzi, na których zawsze możemy liczyć, że oni wyznają jakieś, może dla niektórych przedawnione wartości. Wydaje mi się także, że ważnym punktem naszej przyszłej działalności jest dawanie świadectwa swoim postępowaniem i życiem, bo nie możemy być zgrają obłudników, faryzeuszy. Za plany, przemyślenia i za Was chwała Panu!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kacperkepa




Dołączył: 30 Sie 2008
Posty: 40
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: brodnica

PostWysłany: Czw 17:25, 11 Wrz 2008    Temat postu:

Gabi, ale pamietaj tez, ze jak ktos chodzi do kosciola chocby z przyzwyczajenia, to juz nawet jest duzo - jest mu blizej niz dalej. Ale jest pelno takich, ktorzy nie chodza cale lata i nie czuja wcale takiej potrzeby. A co do polaczenia tych wszystkich przemyslen - zgadzam sie w stu procentach. Trzeba znalezc zloty srodek. Prawde mowiac mialem nadzieje, ze nawiaze sie dyskusja. Z dyskusji zawsze wyniknie wiecej dobrego. Gorzej by bylo, gdyby wszyscy sie zgadzali - a tak przynajmniej mozemy polaczyc nasze doswiadczenie. Jak to mowi sz.p. Tokarczyk: "kiedy grupa staje sie jednoscia, jest silna jak zacisnieta piesc!" (ale nasza piesc nikogo nie bedzie bic ani do niczego zmuszac Wesoly to taka piesc milosci, wzniesiona ku gorze Wesoly

eh Ty Zuza Wesoly gdybys uwaznie czytala, to bys sie doczytala, ze pisze o tym, ze przyklady podaje z dzialalnosci wlasnie ksiedza Wesoly


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez kacperkepa dnia Czw 17:35, 11 Wrz 2008, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kacperkepa




Dołączył: 30 Sie 2008
Posty: 40
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: brodnica

PostWysłany: Czw 17:26, 11 Wrz 2008    Temat postu:

a, no i polyka sie haczyk, a nie splawik Wesoly

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kacperkepa




Dołączył: 30 Sie 2008
Posty: 40
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: brodnica

PostWysłany: Czw 17:50, 11 Wrz 2008    Temat postu:

jak sobie teraz przeczytalem te moja piewsza wypowiedz po dluzszym czasie, to zauwazylem, ze faktycznie mozna ja zrozumiec tak, jakbym chcial zatajac czy w ogole nie wspominac o tym, ze na naszych wyjazdach jest obecna codzienna Eucharystia i katechezy. i chyba nawet troche sie do tego przyczynilem, ze ma to taki wydzwiek Wesoly w kazdym razie widze, ze nie do konca wszystko napisalem jak trzeba.

nie mowie, ze nie nalezy sie skupiac na sferze duchowej. chcialem powiedziec, ze na "ludzkiej" troche bardziej (jesli chodzi o zachecanie kogos do wyjazdow czy wstapienia do wspolnoty). no chyba, ze wiemy, ze osoba, ktora probujemy "zarazic" jest wrazliwa i zwraca uwage na stan ducha i uczuc. bo to wszystko chyba zalezy od osoby, nie bedzie na to jednej recepty. jednego bardziej pociaga sam wyjazd, innego rewolucja duchowa, ktora chcialby przezyc.
ja np. przez ostatnie dni duzo rozmawiam z osoba, ktora w zasadzie przestala wierzyc w Boga. a znam ja na tyle, ze nie boje sie mowic o tych duchowych kwestiach - wiem, ze wezmie mnie na powaznie i uwierzy w to co powiem. i do niej w zasadzie mowie tylko o emocjach, a nie o atrakcjach na rekolekcjach. i widze, ze juz zaczyna dzialac.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez kacperkepa dnia Czw 17:53, 11 Wrz 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Drzeryj!
Administrator



Dołączył: 29 Sie 2008
Posty: 258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: egipskich ciemności

PostWysłany: Czw 18:05, 11 Wrz 2008    Temat postu:

a ja może nawiążę jeszcze z innej beczki - znam też osoby, dla których też takie nasze wyjazdy w góry, śpiewanie na mszy, tańczenie, organizacja jakiś spektakli, czegokolwiek z czym związani jesteśmy my, komentują to śmiechem. Jak dotrzeć do takich ludzi? I w sumie najdziwniejsze jest to, że w pewnych chwilach to nie Kościół tych ludzi zniechęca, tylko My inna kwestia, że są ludźmi niewierzącymi, ale po prostu kolejnym argumentem, który im się nasuwa, jest właśnie jak to nazywają 'dziwne, śmieszne i co najmniej komiczne podejście do wiary'. nie będę pisać o tym, że tacy ludzie nie zastanawiają się, że w ten sposób można jeszcze głębiej podejść do wiary, bo z tej kompletnie innej strony.
to tak z innej beczki


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dżidża




Dołączył: 30 Sie 2008
Posty: 156
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: BRODNICA

PostWysłany: Czw 18:47, 11 Wrz 2008    Temat postu:

Mi się wydaje, że (jak zresztą ktoś już chyba powiedział) to od ludzi i ich potrzeb zależy, w jaki sposób można do niego dotrzeć. czasami wystarczy okazać komuś trochę zainteresowania, tak po prostu. I on sam zacznie się zastanawiać, w imię czego to robimy.

Aha... tak przy okazji: jestem pod wrażeniem waszego śpiewania w szkole ( chodzi mi o "siódemkę')...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Drzeryj!
Administrator



Dołączył: 29 Sie 2008
Posty: 258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: egipskich ciemności

PostWysłany: Czw 19:01, 11 Wrz 2008    Temat postu:

Dżidza! Co do śpiewania to my w 'jedynce' też pokażemy co potrafimy
a nawiązując jeszcze do tematu. Po prostu z doświadczenia wiem, że mimo wszystko czasem lepiej się ludziom pokazywać i uświadamiać w pewien sposób 'na odległość' niż tak walić prosto z mostu. zdecydowanie dobrze jest sie ludziom pokazać. zaprzeczyć pewnym stereotypom.
to of kors moje zdanie Mruga
To ja może też przytoczę takie jedno zdanie pewnej osoby na nasz temat: 'ja wolę chyba moherowe babcie w kościele, które siedzą cicho i nie nawijają o tym wszystkim, niż was panoszących się dosłownie wszędzie z tymi waszymi słodkimi uśmieszkami na twarzyczkach'.
no cóż być chrześcijaninem to sama radość


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Stare Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3, 4  Następny
Strona 1 z 4

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Programosy.
Regulamin